„Mężowie bracia! mogę bezpiecznie mówić do was o patryjarsze Dawidzie, żeć umarł i pogrzebiony jest, a grób jego jest u nas aż do dnia dzisiejszego … Albowiem Dawid nie wstąpił do nieba” (Dz. Ap. 2:29,34)
„A nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn człowieczy” (Jan 3:13)
Śmierć jest dla człowieka rzeczą przerażającą gdyż oznacza rozstanie z bliskimi, którzy bardzo dużo dla nas znaczyli. Jest to tym bardziej straszne że nie wiemy gdzie oni idą, czy odchodzą na zawsze, czy idą do nieba, piekła a może przeistaczają się w inny byt. Człowiek czuje strach przed nieznanym.
Tak naprawdę obecne życie jest krótkie i szybko przemija. Jedni umierają szybko, inni dożywają sędziwego wieku, ale każdy chciał by żyć dłużej, rozwijać się. Gdy ktoś dożył sędziwego wieku, dopiero może powiedzieć że nabrał jako takiego doświadczenia lub zgromadził majątek, musi odchodzić. Śmierć czyni nas równymi bez względu na status społeczny czy bogactwo, wszystkich nas czeka.
Gdy zapytamy osoby o różnych poglądach co o tym sądzą. Jakie dostaniemy odpowiedzi?
Agnostyk odpowie Nie wiem. Chcielibyśmy wierzyć w przyszłe życie, lecz nie mamy na nie dowodu. Na skutek braku dowodów wnioskujemy, że człowiek umiera tak, jak umiera zwierzę.
Przedstawiciel religii wschodu – tutaj najbardziej popularnym poglądem jest transmigracja. Oni nam odpowiadają: „Według naszego poglądu, gdy człowiek umiera, to on nie umiera, lecz jedynie zmienia swą formę. Jego przyszły stan będzie korespondował z jego obecnym życiem i da mu bądź wyższą, bądź niższą pozycję. Wierzymy, że już żyliśmy na ziemi wcześniej, być może jako koty, psy, myszy, słonie, itp. Wierzymy także, że jeśli obecne życie mądrze spędziliśmy, to możemy pojawić się ponownie jako ludzie o wybitniejszych talentach, jako filozofowie, itp., lecz o ile, jak to zazwyczaj bywa, życie źle przeżyliśmy, to w chwili śmierci powrócimy do jakiejś niższej formy istnienia – jako słoń, robak, itp. Na skutek takiego wierzenia jesteśmy bardzo ostrożni w traktowaniu niższych zwierząt i nie jadamy żadnego mięsa. Gdybyśmy bezlitośnie zdeptali robaka, to w następstwie kary, po zmianie, którą nazywamy śmiercią, moglibyśmy otrzymać taką formę, w której bylibyśmy bezlitośnie potraktowani”.
Odpowiedź katolika – „Nasze nauki odnoszące się do tego pytania są bardzo jasne. Wnioskujemy i uczymy, że kiedy jakaś jednostka umiera, to idzie do jednego z trzech miejsc: po pierwsze, świątobliwi, których jak twierdzimy jest niewielu, idą natychmiast przed oblicze Boga, do nieba. Chcielibyśmy jednak zauważyć, iż my nie nauczamy, że wielu idzie do wiecznego piekła, idą tam tylko niepoprawni heretycy – osoby, które miały pełną wiedzę katolickich doktryn, które świadomie i z wyrachowaniem im się sprzeciwiały – jedynie tych spotyka ten straszny, beznadziejny los.
Zasadniczo umarli, stosownie do naszych nauk, przechodzą natychmiast do czyśćca, który jest, jak na to nazwa wskazuje, miejscem oczyszczenia z grzechu, miejscem pokuty, smutku, niedoli i katuszy, lecz nie beznadziejnym. Okres ograniczenia w nim może trwać setki lub tysiące lat, w zależności od zasług jednostki i w zależności od udzielonych ulg. Jeżeli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej, szczególnie o naukach katolickich na ten temat, to odsyłamy was do jednego z naszych wielkich katolików, znakomitego poety Dantego. Jego poemat, Inferno, obrazowo opisuje tortury czyśćca, tak jak my tę sprawę rozumiemy. W każdej prawie bibliotece można dostać ilustrowany egzemplarz tego wielkiego poematu.
Prawie wszyscy katolicy także idą do czyśćca, gdyż pomimo dobrych posług naszego Kościoła, wody święconej, spowiedzi, mszy, święconych świec, wyświęconych miejsc na cmentarzach, itd., nie osiągnęli oni jednak świętości charakteru i są odsunięci od nieba tak długo, aż trapiące doświadczenia czyśćca przygotują ich serca do nieba. Jednakże sądzimy, że katolicy nie będą musieli tak długo pozostawać w czyśćcu, jak niekatolicy”.
Odpowiedź protestantów – protestanci odrzucają czyściec. Jednym z punktów protestu reformatorów był fakt nie znalezienia przez nich nigdzie niczego o czyśćcu, ani żadnej wzmianki o nim w Biblii. Wtedy z prostotą, która niejednokrotnie nas zdumiewa, postanowili odrzucić pogląd o czyśćcu na zawsze. To im pozostawiło niebo oraz piekło i, jak mówili, do jednego z tych miejsc każda jednostka z rasy ludzkiej musi pójść w chwili śmierci i tam spędzić wieczność. Teoretycznie protestanckie doktryny zgadzają się z Biblią oraz z katolickimi doktrynami i stwierdzają, że niebo jest miejscem doskonałości, że ten kto w nim przebywa nie zmienia się, stąd wszelkie próby, oczyszczanie, cyzelowanie I polerowanie charakteru musi być uzupełnione wcześniej, przed wejściem do niebiańskiego mieszkania. Słowem zgadzamy się z tym, że wejdą tam tylko wybrani, „czystego serca”, „zwycięzcy”, którzy teraz postępują śladami Jezusa. A co z pozostałymi ludźmi? Ach! W tym właśnie leży trudność. Nasze serca nie mogą pogodzić się z tym, by za wyjątkiem wybranych wszyscy pozostali musieli cierpieć tortury przez wieczność. Nasze serca protestują, mówiąc, że trzy czwarte ludzkości, to nie chrześcijanie, którzy nigdy nie słyszeli o Bogu i warunkach zbawienia.
Nasze poglądy wprowadzają nas w zakłopotanie, gdyż jak nasze serca nie pozwalają nam przypuszczać, że te biedne stworzenia idą na wieczną niedolę, tak nasze głowy nie pozwalają nam godzić się z tym, by one nadawały się do nieba. Istotnie, nie tylko nie zgadzałoby się to z Pismem Świętym, lecz także z rozumem, by trzy czwarte mieszkańców niebios było nie odrodzonymi w całym tego słowa znaczeniu. Pierwsi protestanci, odrzucając czyściec a pozostawiając resztę popsuli całą sprawę. Jeśli mamy zastrzeżenia do czyśćca jako nie biblijnego, to czy nie powinniśmy mieć też zastrzeżeń do wiecznego męczenia wszystkich rodzajów ziemi jako nie biblijnego, szczególnie, gdy Biblia stwierdza, że „wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławione” przez Chrystusa – błogosławione wiedzą Prawdy i sposobnością przejścia do serdecznej harmonii z Bogiem i otrzymaniem życia przez Chrystusa. Wierzymy, że należy kłaść nacisk na ten punkt jako niedorzeczność doktryny o wiecznych mękach i dlatego przypominamy wybitniejsze teorie protestanckie na ten temat:
(1) Idea kalwinistyczna wskazuje, że Boska Mądrość i Moc wiedziały, iż człowiek upadnie, dlatego z góry zaplanowały dla ludzkości i przygotowały podczas stwarzania wielkie miejsce nazwane piekłem, obsadzając je ogniotrwałymi diabłami, by rasie ludzkiej zadawać tortury i to wszystko, za wyjątkiem wybranych. Miłości i Sprawiedliwości w tej kalkulacji nie uwzględniono.
(2) Następna wyróżniająca się teoria protestancka, Arminiusa, podtrzymywana dzisiaj być może przez większość, podkreśla, że Miłość i Sprawiedliwość stworzyły świat I zarządziły tortury nie konsultując się z Mądrością i Mocą. Od tego czasu Bóg znalazł się w kłopocie, bo chociaż usiłował postępować sprawiedliwie i z miłością wobec Swoich stworzeń, to jednak brakowało Mu mocy do udzielenia im potrzebnej pomocy. Cała trudność, Drodzy Przyjaciele, polega na tym, że rozważaniu niniejszego przedmiotu o opinie pytaliśmy się jedynie ludzi, a nie szukaliśmy Słowa Pańskiego.
Jesteśmy pewni, że zadziwimy wielu, gdy zwrócimy ich uwagę na jasny, wyraźny, rozumny, sprawiedliwy, miłujący I mądry program naszego Ojca Niebiańskiego. Tak długo go przeoczano, tak długo był zagrzebany pod śmieciami ludzkiej tradycji Średniowiecza, że dzisiaj „Prawda jest dziwniejsza niż fikcja”.
Bóg przez Proroka dobrze oświadczył: „Ale jako wyższe są niebiosa niż ziemia, tak przewyższają drogi moje drogi wasze, a myśli moje myśli wasze” (Izaj. 55:9). Czegoż innego zresztą moglibyśmy się spodziewać, jeśli nie tego, że Bóg jest lepszy niż my? Nasz Pan powiedział: „Aleć ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjacioły wasze; błogosławcie tym, którzy was przeklinają; dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści, i módlcie się za tymi, którzy wam złość wyrządzają i prześladują was” (Mat. 5:44). „Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeśli pragnie, napój go” (Rzym.12:20). W świetle tego jak można przypuszczać, że Bóg mógłby torturować Swoich wrogów i to przez całą wieczność. Ale nie tylko to, torturować także tych, którzy nie są Jego wrogami – nieświadomych pogan i tych wszystkich, którzy w obecnych niepomyślnych warunkach nie stali się wierzącymi! Przyjmując tylko ten jeden punkt widzenia pozbywamy się zakłopotania i odzyskujemy właściwy szacunek dla Stwórcy I sposobów Jego postępowania z naszą rasą. To jest punkt widzenia Prawdy taki jak jest objawiony w Biblii.
Wszystkie dotąd podane teorie są oparte na przypuszczeniu, że śmierć nie oznacza śmierci – że umrzeć znaczy stać się bardziej żywym, niż przed śmiercią. W Edenie Bóg oznajmił naszym pierwszym rodzicom „śmiercią umrzesz”. A szatan powiedział „Żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie”. Zauważmy, że tak poganie jak i chrześcijanie przyjęli kłamstwo szatana, odrzucając tym samym Boską Prawdę.
To właśnie Pismo Święte nas informuje, gdzie są umarli i w jakim są stanie – że oni nie doznają radości, ani smutku, przyjemności ni cierpień, że wcześniej, niż podczas wzbudzenia w zmartwychwstaniu, nie posiądą żadnej mądrości pod słońcem. Przypominamy słowa Salomona, „Wszystko, co przedsięweźmie ręka twoja do czynienia, czyń według możności twojej, albowiem nie masz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie, do którego ty idziesz” (Kazn. 9:10).
Przypominamy, że tak w Starym Testamencie jak i w Nowym Testamencie jest napisane o obu, dobrym i złym, że „zasnęli” w śmierci. Przypominamy, że Apostoł Paweł mówi o tych, którzy „zasnęli w Chrystusie”, którzy, jak stwierdza, poginęli, jeśli zmartwychwstania nie ma (1 Kor. 15:18). Czy oni mogli zginąć w niebie lub w czyśćcu, czy też w torturach piekła? Zapewne nikt tak nie naucza. Oni zginęli w grobie w stanie rozkładu. Ich zniszczenie byłoby absolutne, kompletne, gdyby dla nich nie było przygotowane wyzwolenie z mocy śmierci. Dlatego czytamy: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3:16).
A zatem Biblia naucza, że człowiek został stworzony wyższym od zwierząt – na obraz i podobieństwo swego Stwórcy, że otrzymał doskonałe życie w Edenie i mógł je zachować, gdyby pozostał posłusznym. Lecz w tej próbie upadł i znalazł się pod wyrokiem śmierci: „Dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz” (1 Mojż. 2:17). Wydawałoby się drobny grzech, ale chodziło o zasadę. Doskonały człowiek naruszył zasadę i stał się grzeszny. Tam się rozpoczęło umieranie, które po 930 latach doprowadziło Ojca Adama do grobu i uwikłało wszystkie jego dzieci w jego słabości i wyroku śmierci. On umarł w tym właśnie dniu, który, jak Apostoł Piotr wyjaśnił, nie był dniem trwającym 24 godziny, lecz dniem tysiącletnim: „Jeden dzień u Pana jest jako tysiąc lat” (2 Piotra 3:8).
Dopiero gdy minęło cztery tysiącletnie dni Bóg posłał swego Syna by odkupił ród ludzki przez spłacenie kary ojca Adama, przez śmierć „sprawiedliwego za niesprawiedliwych, aby nas przywiódł do Boga” (1 Piotra 3:18). Wynikiem tego zbawczego dzieła spełnionego na Kalwarii będzie „zmartwychwstanie sprawiedliwych I niesprawiedliwych” – uwolnienie od wyroku śmierci, uwolnienie z więzienia grobu (Dz. Ap. 24:15)
Zauważ dobrze błąd popełniany przez przyjmowanie wiecznych mąk jako kary za grzech pierworodny, podczas gdy Pismo Święte kategorycznie oświadcza, że „zapłatą za grzech jest śmierć” – a nie męki wieczne (Rzym. 6:23). Pan, powtarzając ją po raz drugi, powiedział, „Boś proch, i w proch się obrócisz” (1 Mojż. 3:19). Nie powiedział On jednak ani słowa na temat diabłów, ognia i mąk. Święty Paweł, który napisał więcej niż połowę Nowego Testamentu, zapewnia nas, „nie chroniłem się, żebym wam nie miał oznajmić wszelkiej rady Bożej” (Dz.Ap. 20:27), a jednak nie powiedział ani słowa o wiecznych mękach. Przeciwnie, roztrząsając to właśnie zagadnienie grzechu i jego kary, powiedział, „Przetoż jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć: tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5:12). Zauważ, że nie wieczne męki przyszły na jednego człowieka i na wszystkich ludzi, lecz śmierć.
Niech nikt nie myśli, że kara śmierci jest niesprawiedliwa i zbyt sroga. Bóg mógł zgładzić Adama, grzesznika, wykonując tym samym wyrok. Mógł zgładzić rodzaj ludzki bezzwłocznie. Lecz, czy wolelibyśmy to. Z pewnością nie. Życie jest przyjemne, nawet w bólu i cierpieniu. Ponadto, Boskim celem jest, by obecne próby i doświadczenia okazały się pożyteczne jako ćwiczenie mające nas przygotować do mądrzejszego biegu wypadków, niżeli ten, który podjął ojciec Adam, wtedy gdy otrzymamy przywilej indywidualnej próby. Rodzaj ludzki byłby bez nadziei przyszłej egzystencji, jak tego dowodzą agnostycy, gdyby nie Boska litość i dzieło odkupienia.
Najbardziej znamiennego cudu dokonał nasz Pan wzbudzając Łazarza, Swego przyjaciela. Kiedy Łazarz zachorował nasz Pan był od kilku dni nieobecny, lecz oczywiście wiedział o wszystkim. Pomimo tego, Marta i Maria posłały do Niego specjalną wiadomość, oznajmiając, „Panie! oto ten, którego miłujesz, choruje” (Jan 11:3). Lecz Jezus pozostał tam, gdzie przebywał i pozwolił Łazarzowi umrzeć a drogim siostrom przeżyć nagły szok. Swoim uczniom powiedział wówczas, „Łazarz, przyjaciel nasz, śpi” (Jan 11:11). A potem, wróciwszy do toku Swych myśli, dodał, „Łazarz, umarł. I raduję się dla was, żem tam nie był” (Jan 11:14,15). Jezus był zadowolony, że Jego przyjaciel zasnął w śmierci, gdyż to dostarczyło Mu szczególnej okazji do dokonania niezwykłego cudu. Udał się więc ze Swymi uczniami w trzydniową podróż do Betanii. Nie możemy płaczących sióstr potępić za to, że czuły się dotkniętymi z tego powodu, iż Mistrz widocznie zlekceważył ich sprawę. Wiedziały, że posiadał moc ulżenia im. Łagodną naganą były słowa Marty, „Panie! byś tu był, nie umarłby był brat mój”. Na co Jezus jej odpowiedział, „Wstanieć brat twój”. Marta stwierdziła, „Wiem, iż wstanie przy zmartwychwstaniu w on ostateczny dzień” (Jan 11:21,23,24)
Zauważmy, że nasz Pan nie powiedział, „twój brat nie jest umarłym, twój brat jest bardziej żywym, niż był kiedykolwiek, on jest w niebie lub w czyśćcu”. Nic z tego! Czyściec jeszcze nie był wtedy wynaleziony i Jezus o nim nic nie wiedział. A jeśli chodzi o niebo, to świadectwo naszego Pana na ten temat jest zawarte w podstawowym tekście: „A nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba”. Marta była dobrze poinformowana. Błędy Średniowiecza jeszcze nie wyrugowały Prawdy. Jej nadzieja dla zmarłego brata była biblijną nadzieją – iż on wstanie w zmartwychwstaniu, w dniu ostatecznym, Dniu Tysiąclecia, siódmym z wielkich tysiącletnich dni od stworzenia. Nasz Pan jej wytłumaczył, że właśnie On posiada moc do wzbudzenia z martwych, że im współczuje i może sprawić ulgę bez konieczności czekania. Na co Marta odpowiedziała naszemu Panu, że jest już za późno, bo już rozpoczął się proces rozkładu. Lecz Jezus domagał się, by pokazano mu gdzie jest grób, a kiedy stanął przy nim, zawołał, „Łazarzu! wynijdź sam!” Dalej czytamy, „I wyszedł ten, który był umarł” (Jan 11:43,44). Zauważ dobrze, że tym, który wyszedł nie był żyjący Łazarz, ale ten, który umarł. Zwróć też uwagę na to, że nie był on wezwany ani z nieba, ani z czyśćca.
Jezus dał do zrozumienia, że to, co On zrobił dla Łazarza zrobi ostatecznie dla Adama i wszystkich jego potomków. Zwróćmy uwagę na Jego słowa: „Boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego [Jezusa]; I pójdą …” (Jan 5:28,29). Czy to nas dziwi? Jeśli tak, to dlatego, że odeszliśmy daleko od nauk Biblii zanurzeni zupełnie w „naukach dyjabelskich”, uwierzyliśmy całkowicie kłamstwu węża „żadnym sposobem śmiercią nie pomrzecie”, ślepi na deklarację Pana „śmiercią umrzesz” i na to, że „karą za grzech jest śmierć” (Rzym. 6:23). Pozostała część wiersza, Jan 5:29, wyjaśnia, że będą dwie ogólne klasy powstałych umarłych. Pierwsza klasa tych, którzy przeżyli swoją próbę i znieśli ją zwycięsko oraz druga klasa obejmująca pozostałych z rodzaju ludzkiego, którzy omieszkali zdobyć Boskie uznanie. Ci, co będą mieli Boską aprobatę, wyjdą z grobu do życia w zmartwychwstaniu – w doskonałości. Ci, co nie będą mieli tej aprobaty, wyjdą „na powstanie sądu”. Wyjście z grobu jest pierwszą rzeczą. Drugą jest zmartwychwstanie. Apostoł tłumaczy, że ludzkość wyjdzie, „każdy w swoim rzędzie” (1 Kor. 15:23). Obudzeni będą mieli możność podnoszenia się coraz wyżej z obecnej degradacji – umysłowej, moralnej, fizycznej – do chwalebnej doskonałości, którą się cieszył ojciec Adam w obrazie i podobieństwie do swojego Stworzyciela. Dzieło podnoszenia lub zmartwychwstania Apostoł Piotr określa jako „naprawienie wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych swoich proroków od wieków” (Dz.Ap. 3:21)
Nie oznacza to uniwersalnego wiecznego życia, gdyż Pismo Święte oznajmia, że ten, kto odrzuci korzyść chwalebnych sposobności Tysiąclecia, kto odrzuci możliwość podnoszenia się ku doskonałości, będzie wygładzony spośród ludzkości we wtórej śmierci – „aż się staną jakoby ich nie było” (Abd. 16; Ps. 145:20; Dz.Ap. 3:23). Jeszcze raz przypominamy o nauce naszego Pana na ten temat. Kiedy On wszedł do synagogi w Kapernaum i proszono Go o odczytanie lekcji, wybrał Izajasza 61 rozdział I przeczytał to, co odnosiło się do Niego Samego i Jego dzieła,którego częścią będzie otwarcie drzwi więzienia I wypuszczenie więźniów na wolność. Wiemy dobrze, że nasz Pan nie otworzył żadnego literalnego więzienia, np. takiego w jakim uwięziono Jana Chrzciciela. Nie zrobił On żadnego wysiłku, by Jana uwolnić. Więzienie, które Chrystus otworzył jest wielkim więzieniem, grobem, który obecnie przetrzymuje w przybliżeniu ok. 30 miliardów członków rodzaju ludzkiego. Nasz Pan w czasie Swego Wtórego Adwentu otworzy wielkie więzienie i spowoduje uwolnienie wszystkich więźniów, co będzie tak prawdziwe, jak było w przypadku Łazarza. Nie wezwie On ich z nieba, z czyśćca czy piekła, lecz właśnie tak jak to uczynił: „Łazarzu! wynijdź sam!” i „wszyscy, co są w grobach usłyszą głos jego. I pójdą”.
Chwała niech będzie Bogu i Chrystusowi za to wielkie dzieło zmartwychwstania, które jest przed nami. Z pewnością będzie to jedno z największych dzieł Naszego Ojca i Jego Syna w stosunku do ludzkości.